poniedziałek, 22 lipca 2013

Kallos maska -Placenta :)

Hej. Dziś chciałabym Wam napisać kilka słów o masce Kallos Placenta :) 
 Co prawda używałam jej już jakiś czas temu ale bardzo dobrze pamiętam jej działanie i swoje wrażenia więc mogę wam spokojnie je opisać:)

 Infromacje od producenta:
Placenta - krem pielęgnacyjny do włosów z wyciągiem z łożysk
Krem z wyciągiem z łożysk jest specjalnym kremem bogatym w białka, aminokwasy i witaminy. Swoje działanie zawdzięcza wyciągowi z łożysk roślinnych. Dzięki specjalnemu składowi włosy stają się mocne i łatwe w pielęgnacji. Jest polecany szczególnie do włosów rozjaśnionych oraz suchych i łamliwych.
Zastosowanie: Niewielką ilość wetrzeć w umyte włosy i pozostawić na ok. 30 min. Następnie spłukać wodą.

Najdziwniejszą oczywiście rzeczą w tej masce są dla mnie rzekome łożyska.. no bo co to niby jest? Ale nie zastanawiałam się głębiej nad tym bo skoro nie mogłam znaleźć satysfakcjonującej mnie odpowiedzi to odpuściłam. 
Maska której ja używałam (ze zdjęcia wyżej) była w małym słoiczku, typowym jak na maski po prostu:)        Nie było trudne wydobyć ją z niego, wygodnie się zakręcał-ogólnie ok,zastrzeżeń brak:)
Konsystencja dość rzadka jednak gęstsza odrobinę od masek z Ziaji, bardzo wygodnie się ją nakładało i była bardzo wydajna! Już niewielka ilość wystarczała na moje średniej długości włosy i skórę głowy!
Zapłaciłam za nią w sklepie zielarsko-kosmetycznym w moim mieście ok 12 zł, podobna cena z przesyłką jest na allegro;)
Używałam jej 2 razy w tygodniu i wystarczyła mi na 1,5 miesiąca,przy czym używała też jej moja mama tyle że rzadziej niż ja:) Nakładałam ją tak jak zaleca producent czyli ok 30 minut pod czepek i na umyte włosy. Najwygodniej mi było podczas kąpieli, na samym początku umyć głowę, nałożyć maskę i kontynuować relaks i inne zabiegi:) Czasem schodziło mi dłużej niż 30 minut bo słyszałam "wychodź z łazienki już godzinę siedzisz w tej wannie,rozpuścisz się" :D
Już podczas nakładania włosy "miękły" a po spłukaniu były po prostu jak marzenie!!
Nie plątały się, nie były obciążone, maska świetnie się zmywa nie pozostawiając po sobie żadnych śladów ani tzw. "tłustego filmu". Były sypkie i błyszczące. 
W dodatku zapach i włosów po użyciu i samej maski był bardzo przyjemny, słodko roślinny :) 
I teraz najważniejsze. Czy wpłynęła na porost nie wiem, bo nie mierzyłam w tym czasie włosów. Wiem na pewno że mniej mi ich wypadało, ale to może być też sprawka nie koniecznie systematycznie, ale jednak używanej w tym czasie wcierki z kozieradki. 
Natomiast na przykładzie mojej mamy mogę powiedzieć że po raz pierwszy w życiu miała wysyp baby hair! Moja mama miała od kąd pamiętam dość wysokie czoło, zawsze jednak miała krótkie włosy z grzywką więc raczej nie było  tego widać. Pewnego razu zawołała mnie(pod koniec tej maski) i mówi "patrz jak mi się włosy wycierają" pokazując czoło;) Oczywiście nie miała racji, po prostu wyszły jej nowe bejbiki ! i to caaaały gąszcz. Zniknęły zakola, a linia włosów obniżyła się o jakieś 0.5 centymetra co jest naprawdę dużo!!!! W dodatku te włoski wyrosły na tyle mocne, że teraz minęło już ok 3-4 miesięcy od tamtego wysypu a one same wyglądają już jak dorosłe(mają ok 5 cm). 

Polecam tę maskę wszystkim którzy mają sztywne włosy tak jak ja, sprawia ona że stają się miękkie, sprężyste i "mięsiste" :)  W dodatku wiem na przykładzie mojej mamy że przyczynia się do wysypu baby hair więc i pewnie w jakiś sposób też przyspiesza wzrost i hamuje wypadanie. 
Dostępna jest również w wersji litrowej i jest to dokładnie to samo :) 
Jak tak wróciłam do niej myślami to chyba sama ją zaraz znowu zamówię bo efekt który pamiętam był naprawdę niesamowity i nie powtórzył mi się przy żadnej innej masce!

5 komentarzy:

  1. Ja mam litrową, tą większą. Dopiero raz ją zastosowałam, ale po przeczytaniu twojej recenzji mam nadzieje, że na mnie też tak dobrze podziała. Najbardziej liczę na zagęszczenie włosów:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam naprawdę i liczę że też napiszesz swoją recenzję :) chciałam u Ciebie napisać komentarz,ale nie mogłam niestety:(

      Usuń
  2. hehe... też słyszę często ten teks w łazience, że się rozpuszczę, albo "czy mnie czasem nie wciągło" hehe...
    Z tej serii miałam tylko maskę Latte, też byłam z niej zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie, że Twojej Mamie pomogła :)
    Patrząc po składach masek Kallos stwierdzam, że to żaden cud, ale działają całkiem dobrze, więc mają w sobie to coś ;) Ja ze swojej mlecznej, tez jestem całkiem zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mnie zastanawia co w nich jest takiego wyjątkowego, że składem nie zachwycają(szczególnie) a działaniem owszem:D

      Usuń

Dziękuję serdecznie za każdy pozostawiony komentarz :*!
Jeśli Cię zainteresowałam,dodaj mnie do obserwowanych użytkowników ;)